Forum kursu metodyki harcerskiej i starszoharcerskiej

Forum kursu metodyki harcerskiej i starszoharcerskiej

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Komputery

#1 2012-07-21 19:08:21

 Łukasz Kochowski

Administrator

Zarejestrowany: 2012-07-21
Posty: 12
Punktów :   
Hufiec: Gdańsk - Przymorze
Stopień: phm/HO
Otwarta próba: HR

Gawęda

Tak jak napisane jest wcześniej Twoim zadaniem jest przygotowanie gawędy, która będzie nieść ze sobą przesłanie. Pewnie bardzo dobrze wiesz, że gawęda jest bardzo ciekawą formą pracy w drużynie, więc przyłóż się do wykonania tego zadania. Twoja gawęda zostanie oceniona podczas kursu w Czernicy.


Nie czyńcie skautingu zbyt łatwym… Stawiajcie wyzwania

Jan Paweł II

Offline

 

#2 2012-07-21 23:25:58

 Paweł Spychalski

Nowy użytkownik

1016083
Call me!
Skąd: Bytonia
Zarejestrowany: 2012-07-21
Posty: 6
Punktów :   
WWW

Re: Gawęda

Napisałem tę gawędę jakiś czas temu na cele turnieju, jaki organizowaliśmy w naszych drużynach. Nie wiem czy jest dobra, czy też nie. Skoro ma być oceniona, niech zostanie oceniona na tym obozie.

Oto ona:




Pewnego słonecznego dnia grupka młodych ludzi wybrała się na wędrówkę. Było ich razem ośmiu. Każdy z nich posiadał własną, unikalną osobowość i poglądy, a jednak wędrowali razem. Jeden dopełniał drugiego. Zżyli się i odnaleźli dzięki jednej rzeczy...
Pierwszy z nich – Beniek - był odważnym, pewnym siebie osobnikiem. Odpowiedzialny i gotowy przewodzić, wspierać i dawać przykład. Kolejny - Oliwer – był rezolutnym, inteligentnym, zawsze uśmiechniętym i wesołym facetem. Doskonale dogadywał się z Beńkiem. Trzeci członek zespołu - Kacper - był taktykiem, projektantem, operatorem, technikiem i budowlańcem w jednym. Ful zestaw. ;P Realizator pomysłów, wielki umysł inżynierski. Ogniska, namioty, szałasy, elektronika czy technika... To dla niego pikuś! ;P Robuś, Aleks i Gracjan stanowili grupkę znajomych ze szkoły. Ich trójka, gdzie by się nie znalazła, zawsze robiła największą furorę! Wybuchowi, ale opanowani, pomysłowi i z nutką szaleństwa. Potrafili rozbawić największego smutasa. Siódma – szczęśliwa, Waleria była najwspanialszą, opiekuńczą i mądrą dziewczyną pod słońcem. Choć była sama wśród chłopaków, to nie czuła się z tym źle! Jej towarzyskość wyprzedzała ją samą! ;P Jej pozytywność, wiedza i wola walki dawały przykład nie jednej rówieśniczce. Nie potrzebowała ich w zespole - miała tak wielkie grono przyjaciół wokół. No i ostatni - Darek - cień zespołu. Niedawno przyłączony. Przerażony, nieufny i patrzący na całą resztę, jak na kosmitów... Mimo że czuje się wśród nich obcy, to coś go tu ściągnęło i na pewno nie były to śmiechy dotychczasowych kolegów i rzekomych przyjaciół.
Cała grupa szła sobie tak kilka godzin. Darek zawsze z tyłu, choć namawiany przez innych do wspólnej wędrówki. Obserwował ich i myślał: „Co z nimi nie tak?!”. A oni zawsze wspólnie, zawsze razem. Jeden pomagał drugiemu. Jak rodzina, jak bracia i siostra – rodzeństwo, z którego wyrzucono kłótnie i niesnaski.
Cała ósemka nastolatków doszła do pewnego urwiska, w ten, nagle... Ziemia zaczęła pod nimi drgać! Nie wiedzieli, co się dzieje. „Trzęsienie ziemi?! Tutaj?!” – pytali się, każdy z osobna, w myślach. Wszyscy ciężko poupadali... Nie mogli wstać z wrażenia. Darek, ogłuszony własnymi myślami, przyglądał się im i zobaczył... Dziwną rzecz, niespotykaną dla niego - Waleria podniosła się i zaczęła podążać, lekko kulejąc na lewą nogę, w stronę Gracjana. Nie obchodził jej bagaż, własne rzeczy czy ból, podreptała bez wahania do „Druha” – jak to oni zwykli na siebie wołać. Patrząc na niego pytała, czy nic mu nie jest. Pomogła mu wstać i razem z nim podnosiła kolejnych kompanów. Na nogach była już większość grupy. Darek dalej oszołomiony spoglądał na nich. Siedzący był już tylko, Beniek, który mocno zaciskał zęby i trzymał się za nogę. Pierwszy podbiegł do niego Oliwer, potem Kacper, Robuś, Gracan, Aleks i Waleria. Druhna, jak wołali chłopacy do Walerii, zajęła się zranioną nogą, a cała reszta pomogła przenieść Beńka na kamień.
Darek dalej był osłupiony... Dalej zdziwiony całym zajściem, nagle zobaczył przed sobą dłoń. Była to dłoń Kacpra. Łapiąc ją, poczuł podnoszące go dwie osoby. Byli to Oliwer i Beniek, z jak się okazało, złamaną nogą, który podpierał się o Gracjana. Podbiegła do niego też Waleria. Wydawała się bardzo zaniepokojona. Pytała się zdziwionego, rozglądającego się po chłopakach, Darka, czy wszystko w porządku. On nic nie odpowiedział, tylko się uśmiechnął, a torby dalej leżały tam, gdzie upadły...

Czwarty punkt prawa: Harcerz w każdym widzi bliźniego, a za brata uważa każdego innego harcerza.


Pozdrawiam i Czuwaj!

Imperare sibi maximum est imperium - panować nad sobą to najwyższa władza.

Seneka Młodszy

Offline

 

#3 2012-07-31 19:37:28

 Aleksander Bryksy

Nowy użytkownik

Skąd: Gdańsk
Zarejestrowany: 2012-07-31
Posty: 2
Punktów :   

Re: Gawęda

„Szukajcie przyjaciół!” R. Baden- Powell

Podczas kolejnej z górskich wędrówek, którą odbyłem wraz z moim przyjacielem, nieznanymi szlakami krainy tak odległej, że aż trudno umieścić ją na jakiejkolwiek mapie poznaliśmy człowieka. Wyglądem i zachowaniem przypominał „mędrca” takiego, jak opisywany jest we wszystkich baśniach i legendach o podróżach na daleki wschód. Mędrzec ten nie tylko posiadał ogromną wiedzę na temat świata, był również niezwykle przyjazny i gościnny. Zaprosił nas do swojej chaty, która mieściła się przed jednym ze szczytów, na który mieliśmy zamiar wybrać się, więc z wielką ochotą i zaciekawieniem przyjęliśmy jego zaproszenie.
Miejsce, do którego nas  zabrał było równie niezwykłe jak on. Na ścianach wisiały stare mapy i fotografie. Wszędzie leżały stare księgi i encyklopedie a w rogu jednego z pomieszczeń cały czas palił się ogień w kominku. Postanowiliśmy zatrzymać się u niego na dłużej licząc na to, że opowie nam wiele historii z jego życia i podzieli się z nami swoją ogromną wiedzą. Było jednak inaczej.
Pierwszego wieczoru, kiedy usiedliśmy razem przy kominku Mędrzec patrzył na nas nic nie mówiąc. Próbowałem namówić go na opowiedzenie nam czegokolwiek. Milczał. Kolejnego wieczora nie wytrzymaliśmy. Powiedziałem: „Masz ogromną wiedzę o świecie, przeczytałeś miliony książek, przebyłeś tysiące szlaków, spotkałeś wielu mądrych ludzi. Nie znam innego człowieka, który posiadłby taką wiedzę. Czemu nie chcesz nam niczego opowiedzieć?”. Mędrzec dłuższą chwilę milczał i uśmiechnął się. Wreszcie powiedział: „Myślisz, że wiem wszystko o świecie? Myślisz, że wiem wszystko o ludziach i posiadam wiedzę na każdy temat?”.
- „Tak mi się wydaje”- odpowiedziałem.
-„Dobrze. Podzielę się z Wami historią z mojego życia pod jednym warunkiem. Wyruszycie w tym momencie na dalszą wędrówkę w góry i wrócicie do mnie za kilka lat. Wtedy opowiem Wam o tym, o czym będziecie chcieli”.
Zgodziliśmy się na taki układ i wyruszyliśmy zdobyć szczyt góry, którą widać było z okien chaty Mędrca. Była noc, rozpętała się ogromna wichura. Wędrówka nie była łatwa jednak pomagając sobie weszliśmy razem na górę i udaliśmy się w dalszą podróż zaplanowaną przez nas trasą.
Kilka lat później wybraliśmy się na wędrówkę tym samym szlakiem, mając w pamięci słowa Mędrca chcieliśmy wrócić do jego chaty. Późnym wieczorem zapukaliśmy do jego drzwi. Otworzył nam je ten sam człowiek, którego spotkaliśmy kilka lat temu na szlaku. Kolejny raz usiedliśmy razem przy kominku.
- Przyszliście, dotrzymaliście umowy- zaczął Mędrzec- teraz ja dotrzymam swojej. Chciałbym Wam opowiedzieć historię o czymś naprawdę niezwykłym. Czymś, czego nauczyłem się od pewnej dwójki ludzi, którą poznałem kiedyś na szlaku. Spotkałem ich w upalny dzień, wspinających się na górę niedaleko mojej chaty. Pogoda do wędrówki była okropna, jednak nie przeszkadzało to im. Byli uśmiechnięci a z ich oczu „bił niezwykły blask”. Wtedy nie wiedziałem co to jest. Zaprosiłem ich do swojej chaty żeby trochę wypoczęli a klika dni później wyruszyli w dalszą drogę. W ciemną noc, kiedy rozpętała się wichura. Nie sądziłem, że dotrą na sam szczyt, jednak ich „blask w oczach” nie znikał a oni pokonali wszystkie trudności i przeszli zaplanowaną drogę. Wrócili do mnie kilka lat później. Zrozumiałem, że w żadnej z ksiąg i na żadnym ze szlaków nie spotkałem owego „blasku”. Dzisiaj już wiem co to jest i mogę nazwać to czymś niezwykłym i wspaniałym-  przyjaźnią.
Do dzisiejszego dnia, kiedy przypominam sobie tę historię nie pamiętam co odpowiedzieliśmy Mędrcowi ani co działo się później. Pamiętam tylko, że kiedy wyruszaliśmy w drogę powrotną powiedział nam na pożegnanie: „ Strzeżcie tego jak najcenniejszego skarbu!”.

Offline

 

#4 2012-08-08 11:29:26

Monika Czapska

Nowy użytkownik

Zarejestrowany: 2012-08-05
Posty: 3
Punktów :   

Re: Gawęda

Była to sobota 12 października. W szkole w Klukach odbywały się zawody między szkolne powiatu bełchatowskiego w biegach na różnych dystansach. Trzech najlepszych uczestników każdego biegu miało przejść na kolejny etap a mianowicie wojewódzki. Bieg na 3 km był najdłuższy i dlatego rozpoczynał się pierwszy. W biegu tym wzięło udział 70 uczestników. Faworytami byli Franek uczeń II klasy gimnazjum z Woli Wiązowej oraz Adam uczeń tejże samej szkoły lecz klasy III gimnazjum. Obaj uczniowie za sobą nie przepadali. Może dlatego, iż zwykle byli dla siebie konkurencją i w kółko wzajemnie rywalizowali. Trasa biegu przebiegała w pięknej okolicy. Nie należała jednak do najłatwiejszych. Była bogata w pagórki i to spore co wymagało dobrego rozłożenia sił oraz ciągnęła się przez las. Była więc wymagająca, ale za to uczestnicy mogli cieszyć się pięknymi widokami, śpiewem ptaków, ciszą, a także mieli okazję spotkać sarny, które biegały po lesie. Faworyci tego biegu już od początku biegli w czołówce. Po kilometrze oddalili się nie co od reszty grupy. Franek jednak miał pecha, nie dostrzegł bowiem wystającego konara drzewa i się przewrócił. Poprosił biegnącego obok Adama o pomoc ten jednak spojrzał na niego lekceważąco, z szyderczym uśmiechem na twarzy i pobiegł dalej. Franek po chwili  się pozbierał, wstał i mimo licznych otarć ruszył dalej w drogę. Stracił jednak na tym upadku i spadł na 12 miejsce. Z czasem udało mu się nadrobić ten czas. Pół kilometra przed metą nieszczęście spotkało Adama. Widział on jak koledzy zaczynają się do niego zbliżać. Dlatego postanowił skrócić sobie drogę co nie wyszło mu na dobre bo wpadł do rowu i skręcił sobie kostkę. Franek usłyszał jego wołanie o pomoc . Zboczył więc z trasy i ruszył koledze na pomoc. Adam zdziwił się bardzo kiedy go zobaczył. Pomyślał od raz, że przyszedł po to, aby się z niego pośmiać. Franek jednak zrobił zupełnie inaczej, wyciągnął do Adama rękę i mu pomógł. Adam zdziwił się bardzo zachowaniem kolegi nie mógł zrozumieć dlaczego on chce mu pomóc skoro jeszcze nie tak dawno sam go zlekceważył no i poza tym pozbawia siebie możliwości awansu do kolejnego etapu zawodów. Franek wytłumaczył jednak koledze, że wygrana nie jest najważniejsza, są w życiu ważniejsze rzeczy. Razem doszli na metę , Adam wsparty na ramieniu Franka, nie wygrali, ale osiągnęli znacznie więcej.

Offline

 

#5 2012-08-10 18:53:49

 Sandra Wojaczek

Nowy użytkownik

24632468
Zarejestrowany: 2012-07-23
Posty: 5
Punktów :   

Re: Gawęda

Tą gawędę wymyśliłam niedawno i jest krótka, ale harcerzom się podobała..

W pewnym mieście mieszkała rodzina z dwójką dzieci. Matka rodzeństwa pracowała w Domu Dziecka, a Ojciec we firmie. Rodzice postanowili adoptować dziewczynkę z Domu Dziecka, w którym pracowała kobieta. Gdy po wielu trudach, dziewczynka była w nowym domu zapytała, dlaczego ją zabrali, jeśli mają swoje prawdziwe dzieci, oni odpowiedzieli jej, że chcieli pomóc wszystkim. Dziewczynka nadal była zdziwiona, bo przecież i tak nie pomogli każdemu dziecku, a rodzice odpowiedzieli : Nieważne jak i komu pomagasz, czy dasz radę pomóc wszystkim, liczy się to, że chcesz pomagać i robisz to- córka te słowa zapamiętała. Po chwili jej matka dodała, że pomagała innym dzieciom będąc tam i pracując. Po pewnym czasie cała rodzina pojechała nad morze. Dzieci pobiegły, aby się pobawić na piasku i zobaczyły, że na plaży  po wielkim sztormie leży wiele rybek. Dziewczynka podeszła i zaczęła wrzucać rybki do wody, gdyż mimo wyczerpania żyły. Jej bracia zapytali po co to robi, skoro nie uratuje wszystkich, a Ona odpowiedziała : Nieważne jak i komu pomagasz, czy dasz radę pomóc wszystkim, liczy się to, że chcesz pomagać i robisz to. Po słowach siostry, chłopcy podbiegli, aby jej pomóc.

Offline

 

#6 2012-08-12 22:16:01

Marta Łopacińska

Nowy użytkownik

Zarejestrowany: 2012-07-31
Posty: 5
Punktów :   

Re: Gawęda

Aby stać się herosem, prawdziwym bohaterem z legend, potrzeba nie tylko boskiego pochodzenia, ale też dużo silnej woli. Słowa te, powtarzane przez mistrza, odbijały się pustym echem w głowach rekrutów. Codziennie spacerując po obozie, mistrz nasłuchiwał się anegdotek o bogatych, boskich antenatach. Zdarzyło się, że Herkules, jeden z młodszych wyrostków, kończył trzynaście lat. Wiek ten zobowiązywał. Każdy młodzik musiał przejść próbę. Próba ta, zdana z wynikiem pozytywnym równała się przejściu do starszyzny i oficjalnym staniu herosem. Herkules był niecierpliwy. Marzył od dziecka o tytule herosa i chciał, aby ten fakt stał się już dokonany. W dniu 13 urodzin, chłopak został zaproszony przed radę. Zasiadały tam znajome osoby – ojciec, wuj i mistrz. Pomimo to, wyrostek bardzo się denerwował.
- Herkulesie – Usłyszał patetyczny głos ojca – Zostałeś wezwany tu, dziś, przed radę, aby dokonać wyboru! Czy chcesz być herosem?
- Chcę.
- Słusznie, zatem wybierzesz sobie zadanie.
W magiczny, boski sposób, przed chłopakiem pojawiła się złota kula. Zawisła w powietrzu i migotała, jakby dając jakiś znak. Herkules zawahał się, ale wiedział co należy zrobić. Opowiadał mu o tym Zygfryd Starszy. Chłopak powoli włożył rękę do kuli i złapał jedną z wirujących w niej karteczek. Na kartoniku widniał napis: „Dwanaście Prac”. Herkules przeraził się. Nie, tego się nie spodziewał. Dotychczas tylko jedna osoba wyłowiła to zadanie. Był to Ernest Muskularny, który wbrew pozorom był również bardzo inteligentny. Jednakże... Ernest zniknął w trakcie dziewiątej pracy. Wszelki słuch po nim zaginął.
Herkules chciał szybkie zadanie, pojedynek, bitwę. On już, teraz, zaraz, natychmiast, miał zostać herosem! Los spłatał mu figla.
Chłopak poszedł spakować swoje rzeczy. Stanął przed bramą, pomachał ręką obozowi.
„Już tu nie wrócę... A jeśli wrócę, to minie bardzo dużo czasu...”,  szepnął. Jeszcze raz otworzył kartonik. Niebieskie jak niebo litery, ułożyły się w wyraz: „Powodzenia”. To pozdrowienie od matki. Poniżej, czarnym drukiem widniała treść pierwszego zadania: „Złapanie lwa nemejskiego. Szczegóły u Ioli”.
Mijały dni, miesiące. Przebiegł rok, a Herkules tkwił w swym zadaniu. Złoty kartonik, coraz bardziej znienawidzony, wymyślał kolejne trudne próby. Próby na szybkość, siłę, spryt i inteligencję.
Pewnego dnia chłopak zatrzymał się w gospodzie „Dla strudzonego wędrowca”. Nazwa brzmiała zachęcająco, a siłacz musiał odpocząć.
Wydawało mu się, że jest bezsilny. Chciał się poddać, a był to czas najwyższy na dziewiąte zadanie. Obudził się zlany potem, bo śniły się mu koszmary. Nie! Zadecydował. Nie mam zamiaru dłużej tego znosić! Dziś kończę próbę. Trudno, nie zostanę herosem, ale mam dość. Zapłacił za posiłek i nocleg.  Już chciał wyjść, odwrócić się na pięcie i zostawić to wszystko, kiedy ktoś złapał go za rękę.
- Zaczekaj. – Rudowłosa dziewczyna, która go obsługiwała, wyraźnie miała mu coś do przekazania. – Zaczekaj proszę! Mój dziadek chce z tobą porozmawiać.
- To miło, ale ja już muszę lecieć...
- A dokąd, jeśli można spytać? – Mocny, męski głos rozległ się w izbie. – Dokąd ci tak spieszno, skoro zerwałeś zadanie?
- Skąd pan wie...
- Chcę z tobą porozmawiać chłopcze, jeśli poświęcisz mi chwilkę, mam nadzieję, że odmienię twoje życie.
Herkules obejrzał się przerażony, ale rudowłosa znikła. Nie mógł szukać u niej wsparcia. Skazany był na starca.
- Nie wiesz kim jestem, ale mnie znasz. – Chłopak nie miał zamiaru zastanawiać się nad bezsensownością tego stwierdzenia. – Mam na imię Ernest i tak jak ty przed laty otrzymałem zadanie dwunastu prac.
Herkules wpatrywał się oniemiały w żywą legendę. Wiedział już co stało się z jego poprzednikiem.
- Ty nie umarłeś...
- Nie – zaśmiał się – żyję jak widzisz i mam się dobrze.
- Zerwałeś zadanie.
- Owszem, ale mam usprawiedliwienie. Siła większa i ważniejsza niż bohaterstwo kazała mi rzucić dotychczasowe życie. Zakochałem się. Spotkałem dziewczynę, zresztą jedną z Amazonek, które czekają na ciebie w pobliskim lesie. A miłość, jeszcze tego nie wiesz, ale przekonasz się, to uczucie wiążące. Nie miałem wyboru. Ty jednak musisz dalej wypełniać misję. Nie mam zamiaru wysłuchiwać, że masz dość. Każdy ma dość. Każdemu jest ciężko, ale każdy idzie naprzód. Posłuchaj mnie chłopcze bardzo uważnie, bo to co powiem tyczy się całego twojego życia.
„Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga długiego czasu. Czas i tak upłynie”.
Już rozumiesz? Lepiej jest pracować na przyszłość niż siedzieć bezczynnie. Jeśli porzucisz zadanie, to chwila, w której nazwany zostałbyś herosem i tak nadejdzie. Skoro czas ucieka, trzeba sprawić, by był zasłużony.
Herkules nigdy więcej nie zobaczył tego starca. Jednak jego słowa do końca życia tkwiły mu w głowie. Chłopak dokończył zadanie. Dumny jak paw mógł nazywać się herosem, bo zdobył coś więcej niż siłę. Zdobył życiową mądrość.

Offline

 

#7 2012-08-14 19:44:27

 agentka_xd

Nowy użytkownik

245918
Skąd: Tczew
Zarejestrowany: 2012-08-07
Posty: 3
Punktów :   
Hufiec: Tczew
Stopień: Samarytanka

Re: Gawęda

Pewnego wakacyjnego dnia, para przyjaciółek wybrała się na spacer po okolicznej wsi, w której właśnie spędzały swój wolny czas. Z racji tego, iż była przepiękna pogoda wybrały się nad jezioro, do którego droga była długa i kręta, a w dodatku prowadziła przez las. Dziewczyny zrobiły postój. Nagle podjechał samochód, z którego wysiadł nieznajomy przystojny chłopak.  Spytał ich dokąd się wybierają. Po usłyszeniu odpowiedzi zaproponował, że je podwiezie, ponieważ jedzie w tym samym kierunku. Przyjaciółki zgodziły się, wsiadły do samochodu. Łatwo nawiązały kontakt z nowo poznanym kolegą. Zagadały się tak, że straciły orientację w terenie, lecz przystojniak zapewniał ich, że droga jest dobra, ale jadą dłuższą z mniejszymi dziurami. Znajomi dotarli nad jezioro, spędzili miło czas bawiąc się na plaży. Nastał zmrok. Zjechało się coraz więcej samochodów wypełnionych chłopakami o nieznanych intencjach.  Kobieca intuicja dziewczyn podpowiadała im, że mają czym prędzej uciekać. Niestety przyjaciółkom nie udało się przeżyć wakacji. Nadmiernie zaufanie do nieznajomych skończyło się tragedią nie tylko dla dziewczyn, ale również dla rodziny przyjaciółek.
Monika Rambowska

Offline

 

#8 2012-08-15 20:52:58

 Krzysztof Wiśniewski

Nowy użytkownik

3503785
Skąd: Tczew
Zarejestrowany: 2012-07-21
Posty: 4
Punktów :   
Hufiec: Tczew
Stopień: młodzik
Otwarta próba: cwik
WWW

Re: Gawęda

W pewnym gimnazjum, do jednej klasy chodzili Dawid i Tomek. Dawid był harcerzem, a Tomek nie. Chłopcy nie znośili się nawzajem, i przy każdej okazji skakali sobie do gardeł.
Pewnego dnia, klasa Dawida i Tomka pojechała na całodniową wycieczkę do lasu. Wcześniej, wychowawczyni kazała wszystkim zabrac coś do jedzenia i do picia, bo będą cały dzień w ruchu. Na wycieczce jak zwykle chłopcy sobie nawzajem dokuczali i przeszkadzali.W końcu nadszedł czas postoju. Wszyscy zaczęli wyjmowac kanapki i napoje, tylko Tomek ponury siedział na uboczu. Po zapytaniu nauczycielki co się stało, chłopiec odpowiedział, że mama nie spakowała mu nic do picia ani do jedzenia. Dzieci zaczęły sięz niego śmiac, że taki biedny, bo nic nie ma. Wtem ktoś podsunął mu pod nos bułkę i butelkę wody. Gdy chłopiec podniósł głowę, zobaczył, że to Dawid, jego odwieczny wróg dzieli się z nim tym, co ma. Tomek spytał:
-Dlaczego się ze mną dzielisz? Przecież mnie nie znosisz.
- Ale harcerz w każdym widzi bliźniego, a za brata uważa każdego innego harcerza.

Offline

 

#9 2012-08-16 09:39:00

 Łukasz Kochowski

Administrator

Zarejestrowany: 2012-07-21
Posty: 12
Punktów :   
Hufiec: Gdańsk - Przymorze
Stopień: phm/HO
Otwarta próba: HR

Re: Gawęda

Przypominam, iż gawędy musicie zabrać ze sobą na kurs. Mają być one wykonane bardzo starannie, bo będą przez nas (kadrę) czytane


Nie czyńcie skautingu zbyt łatwym… Stawiajcie wyzwania

Jan Paweł II

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB 1.2.23
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.freesamples.pun.pl www.scholandia.pun.pl www.collegium.pun.pl www.pceresistance.pun.pl www.rootband.pun.pl